W ubiegłą niedzielę to Hiszpanie rządzili białym sportem. Najpierw w Casablance Guillermo Garica-Lopez pokonał swojego rodaka Marcela Granollersa, a w Houston faworyt spotkania Nicolas Almagro przegrał z Fernando Verdasco 6:3, 7:6(4).
Dla 28-letniego tenisisty z Murcji wczorajszy finał był drugim finałowym pojedynkiem w ATP w Houston. W ubiegłym roku musiał uznać wyższość Amerykanina Johna Isnera, również w dwóch setach. Niedzielny mecz przeciwko swojemu rodakowi mógł być dla niego szansą na rewanż za nieudany występ w roku 2013, lecz niestety – po raz kolejny musiał tylko popatrzeć na tryumfującego przeciwnika. Obaj tenisiści dobrze wiedzieli, czego spodziewać się na korcie, bowiem oprócz wczorajszego pojedynku, rozegrali między sobą jeszcze 9 pojedynków, z których to zwycięsko w większości wychodził Garcia-Lopez.
Swoja grą już na początku inauguracyjnej odsłony spotkania zaskoczył 30-letni Madrytczyk, który najpierw przyparty do ściany, obronił dwa break-pointy, a następnie sam w piątym secie wyszedł na trzygemowe prowadzenie. Swojej przewagi nie dał już sobie wyszarpać i bez problemów pierwszego seta zapisał na swoje konto.
Drugi set to wreszcie wykorzystana okazja na przełamanie ze strony Almagro, który wysunął się na prowadzenie. 26. tenisista świata nie dał jednak tak łatwo oddać drugiego seta i po świetnej grze doprowadził do wyrównania. Młodszy z Hiszpanów stanął przed ogromną szansę na powrót do gry i wyrównanie rezultatu w całym pojedynku, lecz nie wykorzystał swoich okazji co doprowadziło do wyłonienia zwycięzcy poprzez tie-break. W dogrywce lepszy okazał się Verdasco, wygrywając do 4.
„Oczywiście, że miałem wiele dobrych sytuacji na zdobycie trofeum, ale niestety ich nie wykorzystałem. Teraz mogę pogratulować tylko Verdasco, który dobrze sobie radził podczas całego turnieju.” – powiedział po meczu finalista, Nicolas Almagro.