Dla Stanislasa Wawrinki tegoroczny sezon przybiera coraz więcej barw. Po wielkim osiągnięciu w styczniu, kiedy to uniósł po raz pierwszy w karierze trofeum Australian Open, tak dzisiaj, również po raz pierwszy wygrał turniej z serii Masters. 29-letni Szwajcar pokonał swojego bardziej doświadczonego rodaka w trzech setach – 4:6, 7:6(5), 6:2.
Panowie reprezentujący kraj znany ze znakomitych zegarków, rywalizowali ze sobą przed niedzielnym finałem 14 razy, w tym tylko raz dzisiejszy tryumfator mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Co ciekawe, szczęśliwy mecz odbył się w ramach tego samego turnieju – Monte-Carlo Rolex Masters w roku 2009. Dzisiaj Stan, na monakijskiej mączce powtórzył swój wyczyn sprzed pięciu lat.
Spotkanie w swoim stylu rozpoczął wczorajszy poskromiciel Novaka Djokovicia, który po zdobyciu przełamania przy stanie 2:2 nie pozwolił oddać swojej zdobyczy w postaci breaka. Po 43 minutach premierową partię walki o miano najlepszego zakończył Federer wynikiem 6:4.
Drugiego seta z werwą rozpoczął młodszy z dwójki szwajcarskich tenisistów, który zdobył przełamanie i wyszedł na dwugemowe prowadzenie. Przewagi jednak nie utrzymał i o rozstrzygnięciu drugiej partii musiał zadecydować tie-break, w którym to Wawrinka okazał się lepszy. Zwycięski punkt powędrował na jego konto wtedy, kiedy na tablicy wyników przy nazwisku „Federer” znajdowała się cyfra 5.
Od tej pory to Wawrinka rozdawał karty, który ze swoim legendarnym przeciwnikiem mógł robić to co chciał. Skuteczne i celne zagrania dały mu trzygemowe prowadzenie. Takiej przewagi „król Stanislas” już nie zmarnował i wyniósł sam siebie na piedestał turnieju w Monte Carlo, wygrywając kluczowego seta do 2.
Trzeci tenisista świata niedzielnym tryumfem w finale obronił swoją lokatę w rankingu ATP.