Novak Djoković po wielkiej batalii awansował do finału turnieju w Rzymie. W półfinałowym pojedynku udało mu się odmienić losy spotkania i przeszkodzić w triumfie Kanadyjczykowi Milosowi Raoniciowi. Serb po dokładnie trzech godzinach ujrzał korzystny dla siebie wynik – 6:7(5), 7:6(4), 6:3.
Djoković po nieobecności w turnieju Mutua Madrid Open, spowodowanej kontuzją nadgarstka, powrócił do gry w pięknym stylu. 2. tenisista świata w Rzymie triumfował 2 razy (2008, 2011) i dwa razy także wystąpił jako finalista, ustępując trofeum Rafaelowi Nadalowi (2009, 2012). Z Milosem Raoniciem – tenisistą z Kanady, pochodzenia czarnogórskiego, na korcie spotkał się tylko jeden raz. Było to podczas ubiegłorocznego Pucharu Davisa i dzięki tej wygranej, Djoković doprowadził do wyrównania rezultatu w całym meczu przeciwko reprezentacji Kanady. Dzisiaj powtórzył ten wyczyn, lecz by to osiągnąć, musiał naprawdę wspiąć się na wyżyny swoich tenisowych umiejętności.
Początek spotkania należał do Raonicia. Kanadyjczyk dzięki swojemu wzrostowi nie omieszkał użyć swojej najgroźniejszej broni, którą jest serwis. Posyłając piekielnie szybkie piłki na stronę Djokovicia, był już bliski jego przełamania w drugim gemie. Utytułowany Serb oddalił jednak niebezpieczeństwo i wyrównał stan pojedynku. W 5. gemie Nole miał szansę na wykorzystanie break-pointa lecz atomowe serwisy, które przyniosły Raoniciowi dwa asy, nie pozwoliły Novakowi na wysunięcie się na prowadzenie. Rywalizacja „gem za gem” doprowadziła do tie-breaka, w którym to belgradczyk wyszedł od razu na 3-0. Potem do kontrataku ruszył Kanadyjczyk, który przy stanie 5-5 zdobył dwa kolejne punkty i wysunął się na prowadzenie.
Takiego stanu rzeczy nie mógł zaakceptować były nr 1 rankingu ATP. Novak męczył się niemiłosiernie by zapisać na swoje konto pierwszy gem serwisowy w drugiej odsłonie spotkania. Gorzej jednak było w trzecim gemie – wtedy to 10. tenisista świata miał 3 szanse na przełamanie swojego przeciwnika. Może nie tylko w piłce nożnej, ale również w tenisie obowiązuje porzekadło „niewykorzystane akcje się mszczą”. W 4. gemie to właśnie Serbski As, niesiony dopingiem oglądających to spotkanie przełamał młodszego od siebie rywala. Niestety, Novak nie utrzymał swojego prowadzenia i po pewnym czasie na tablicy wyników pojawił się rezultat 6:6. O rozstrzygnięciu tego seta, znów musiała zadecydować dogrywka. Kiedy Raonić znajdował się już jedną nogą w finale Internazionali BNL d’Italia, prowadząc 4-3, Novak odwrócił losy pojedynku, zdobywając 4 punkty z rzędu. Set drugi wylądował w kieszeni Serba.
Dwóch gladiatorów z czystym kontem mogło przystąpić do decydującego starcia. Wtedy to już Djoković przejął inicjatywę i nie pozwolił odebrać sobie kolejnego finału w turnieju odbywającego się w Wiecznym Mieście. Nole szybko wyszedł na prowadzenie 2:0 i nie powtórzył swojego błędu z poprzedniego seta. Doprowadził przewagę do końca i mógł cieszyć się z wygranej w tym pełnym przewrotów meczu.
Drugim finalistą turnieju Internazionali BNL d’Italia jest odwieczny rywal tenisisty z Belgradu – Rafael Nadal. Hiszpan rzymskie trofeum podnosił już 7 razy! Jutro będzie mógł powalczyć o kolejne i tym samym o obronę swojej twierdzy sprzed roku. Majorczyk występ w decydującym pojedynku w stolicy Włoch zapewnił sobie po gładkiej wygranej nad Bułgarem – Grigorem Dimitrovem 6:2, 6:2.
Jutrzejszy finał będzie już 41. spotkaniem tych dwóch tenisistów. W statystykach prowadzi jednak cały czas Rafael Nadal 22-18.