Znamy już triumfatora tegorocznych rozgrywek ATP Masters 1000 w Rzymie. Jest nim Novak Djoković, który po niezwykle emocjonującym i przewrotnym pojedynku, pokonał 4. raz z rzędu swojego odwiecznego rywala – Rafaela Nadala. Batalia trwała prawie dwie i pół godziny i zakończyła się wynikiem 4:6, 6:3, 6:3 na korzyść Novaka.
Każde skrzyżowanie rakiet tych dwóch zawodników, to gratka dla fanów białego sportu. Maratońskie wymiany, piorunujące i dokładne uderzenia to rzeczy, który obowiązkowo wpisują się w scenariusz każdego meczu. Odstępstwa od tego nie było również w ich dzisiejszym, 41. spotkaniu. Panowie przygotowani do stoczenia wielkiej bitwy na Foro Italico o miano najlepszego, pokazali wszystkim oglądającym jak wygląda piękno białego sportu.
Rafael Nadal w dzisiejszym finale mógł powalczyć o obronę swojej rzymskiej twierdzy sprzed roku i sprzed dwóch lat. Hiszpan jednak nie tylko wtedy triumfował na ziemnych kortach stolicy Włoch. Trofeum podnosił jeszcze w 2005, 2006, 2007, 2009 i 2010 roku. W 2008 i 2011 na drodze do zwycięstwa stanął mu tak jak dzisiaj 26-letni belgradczyk.
Serb tuż przed pojedynkiem pojawił się na korcie z napisem na torbie #Support Serbia. Jest to jeden ze sposobów w jaki Novak łączy się ze swoimi rodakami, Bośniakami i Chorwatami, których dotknęła powódź. Po zakończeniu spotkania, Djoković narysował rakietą na korcie serce, tłumacząc:
„Jestem wdzięczny kibicom, którzy wspierali mnie tej niedzieli. Ten turniej zawsze miał dla mnie wielkie znaczenie. Serce, które narysowałem na korcie jest dla moich fanów, a także dla wszystkich moich rodaków, przeżywających teraz wielką tragedię”.
41. pojedynek Nadala i Djokovicia przyniósł już na samym początku wielką niespodziankę. W 3. gemie, inauguracyjnej partii tenisista z Hiszpanii zapędził swojego przeciwnika w kozi róg i przejął kontrolę nad pojedynkiem. Po chwili przełamując go, dorzucił jeszcze dwa gemy i wysunął się na prowadzenie 4:1. Znajdujący się przy ścianie Serb, nie mógł pozwolić na tak gładkie poskromienie go w partii otwarcia. Serbski As zaliczył „wejście smoka” w szóstym gemie, odrabiając stratę jednego breaka i w następnym gemie zdobywając 11 z ostatnich 13 punktów, był bliski wyrównania pojedynku. Djoković jednak nie wykorzystał trzech break-pointów, a tenisowym majstersztykiem popisał się wtedy Rafa, zdobywając 5 piłek z rzędu i był już o krok od zapisania na swoje konto pierwszej partii spotkania. Przy wyniku 5:4 dla Hiszapana, Novak podarował mu w prezencie decydujący punkt, posyłając piłkę w aut.
Spoglądając na ostatnie trzy mecze Nolego, możemy zauważyć, iż Serb przegrywał właśnie pierwszego seta, a potem wygrywał cały pojedynek. Nastawiony na powtórkę pierwszego seta Nadal, przystanął na moment i został przełamany w drugim secie przez swojego rywala. Gem trzeci również powędrował do kieszeni Serba, dzięki świetnemu drop-shotowi. Nadal dwoił się i troił by wyrównać rezultat w tym zaciętym boju, lecz sam przyczynił się do straty swojego podania. Hiszpan podwójnym błędem serwisowym wyprowadził Serba na prowadzenie 4:2. W drugiej partii to jednak Novak był bliżej uniesienia rąk w geście triumfu. Kropkę nad „i” postawił asem serwisowym i niesiony falą dopingu na trybunach mógł przystąpić do decydującej odsłony finału Internazionali BNL d’Italia.
Majorczyk swoim podaniem otwierał trzeciego seta. Na jego nieszczęście od razu został przełamany. Następnie kolejny gem „na sucho”, znów wylądował na serbskim bogatszym koncie. 3. najdłuższy gem w niedzielnym meczu, został wywalczony przez Hiszpana. Na tablicy wyników widniał wyrównany rezultat 3:3. Wtedy to Djoković zdecydował się na zmasowany atak i zdemolował swojego przeciwnika. W drugiej części trzeciego seta, przełamał go dwa razy i wykorzystał meczbola.
Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu w turnieju rozgrywanym w Wiecznym Mieście, 26-letni belgradczyk mógł cieszyć się z 44. singlowego tytułu w karierze.