Wczoraj na Flushing Meadows swoje historyczne zwycięstwo odniósł Marin Cilić. Chorwat po trzysetowym pojedynku z Keiem Nishikorim zapisał się złotymi literami na kartach chorwackiego sportu, tak jak zrobił to przed trzynastoma laty jego aktualny trener Goran Ivanisević.
Japończyk w ostatnich trzech pojedynkach wykazywał się lepszą skutecznością i to on odsyłał starszego od siebie Chorwata do domu. Jednak w najważniejszym pojedynku – finałowym meczu US Open, którego najprawdopodobniej nikt się nie spodziewał Cilić zagrał zdecydowanie lepiej.
Amerykańska publiczność swojego ulubieńca miała już od samego początku, a był nim tenisista urodzony w Shimane. Jednak to po prawie dwóch godzinach gry, Marin Cilić uciszył widzów zgromadzonych na Arthur Ashe Stadium i podniósł swoje pierwsze wielkoszlemowe trofeum w karierze. Po zdobyciu ostatniego punktu, najlepszy chorwacki tenisista padł na kort rozpoczynając świętowanie jednego z najważniejszych dni w swoim życiu.
„Ciężka praca, szczególnie podczas tego ostatniego roku przyniosła w końcu efekty. Wielką rolę ma w tym Goran Ivanisević, który pokazał mi jak mogę cieszyć się grą, a teraz rozgrywam swój najlepszy tenis w życiu” – powiedział Cilić.
Marin także przyznał, że na korcie towarzyszyły mu nerwy:
„Na początku spotkania oboje byliśmy zdenerwowani, ale po zdobyciu breaka było już łatwiej. Dzisiaj urzeczywistniły się moje marzenia, a ta chwila jest dowodem na to, że ciężka praca kiedyś w końcu zaowocuje”.
Nishikoriemu pozostało jedynie pogratulowanie swojemu przeciwnikowi:
„Gratulacje dla Marina i jego zespołu. Dzisiaj grał świetnie, a ja nie mogłem dać z siebie wszystkiego. Trudno przełknąć gorycz porażki, ale był to mój pierwszy wielkoszlemowy finał i z tego powodu muszę być szczęśliwy. Dziękuje mojemu sztabowi szkoleniowemu i jednocześnie przepraszam, że nie udało mi się zwyciężyć w tym pojedynku”.
Marin Cilic – Kei Nishikori 6:3, 6:3, 6:3
Najlepsze momenty finału US OPEN 2014: