Czy w tenisie ziemnym w ogóle istnieje problem dopingu? Czy pewne marginalne sytuacje kilku zawodników złapanych na dopingu są po prostu wkalkulowane w tenis jako sport?
Z opublikowanego w 2010 roku w Journal of Occupational Medicine and Toxicology artykułu Javiera Maquirriaina pt. Epidemiological analysis of doping offences in the professional tennis circuit wynika, że ilość przypadków dopingu wśród profesjonalnych tenisistów jest na tyle niska, że nie ma żadnego dowodu na systematyczny proceder niedozwolonego wspomagania farmakologicznego w tej dyscyplinie sportu. Autor objął swoimi badaniami lata 2003-2009. W uzupełnieniu jego danych można dodać, że w 2010 roku, we wszystkich laboratoriach antydopingowych akredytowanych przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) przebadano ponad 3600 próbek moczu pobranych od tenisistów podczas kontroli antydopingowej. W 17-stu z nich stwierdzono środki dopingujące, a w 21 odnotowano takie wyniki, które mogły wskazywać, ale nie musiały, na stosowanie dopingu przez osoby kontrolowane.
Czy tenisiści stając się z biegiem czasu „maszynami” do grania są w stanie wytrzymywać obciążenia treningowe i meczowe bez zastosowania „wspomagającego paliwa”?
Biorąc pod uwagę przedstawione dane dotyczące przypadków dopingu wśród tenisistów i obserwując chociażby długotrwałe pojedynki podczas ostatniego turnieju Australian Open można zaryzykować stwierdzenie, że profesjonalni tenisiści nie wyczerpali jeszcze wszystkich możliwości uczciwego przygotowania się do rywalizacji.
Zwiększenie wydolności, rozrost mięśni, regeneracja, koncentracja. Czy istnieją dozwolone środki, których zastosowanie powoduje poprawę wymienionych aspektów?
Optymalne, dozwolone przygotowanie organizmu sportowca do zawodów, niezależnie od uprawianej przez niego dyscypliny, to jedna z podstawowych umiejętności, którą zapewne chciałby posiąść każdy trener lub zawodnik. Wiedza na temat dozwolonego wspomagania w sporcie jest na tyle obszerna, że absolutnie nie można jej ograniczać wyłącznie do farmakologii. Szczególnie, że definicja dopingu i konstrukcja listy substancji i metod zabronionych w sporcie mają charakter otwarty i nie ograniczają się wyłącznie do znanych już środków. Niepodważalną skuteczność we wspomaganiu zdolności wysiłkowych, ze środków jednoznacznie zdefiniowanych jako dozwolone w sporcie, przypisuje się jedynie kofeinie, dwuwęglanowi sodu i kreatynie. Ale w dozwolonym wspomaganiu podstawową jest wiedza na temat odpowiedniej suplementacji np. preparatami mineralno-witaminowymi, czy też optymalnego dla danego sportowca programu przygotowań, uwzględniającego (lub pomijającego) takie elementy jak trening wysokościowy, wibracyjny, elektrostymulacyjny, ogrzewanie lub schładzanie organizmu i inne.
A jakie są substancje dopingujące, jednocześnie zabronione przez WADA, które powodują tego typu pożądane efekty? Czy pokusa sięgnięcia po niemoże być czasem zbyt silna?
Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, przynajmniej w krótkiej i zwartej formie. Dawniej np. dzielono środki dopingujące na te pozwalające optymalnie przygotować organizm do zawodów (tzw. doping długotrwały, do którego zaliczano głównie steroidy anaboliczno-androgenne i hormony peptydowe) oraz „wspierające sportowca” już podczas rywalizacji (tzw. doping krótkotrwały, czyli głównie stymulanty i narkotyki). Dziś wśród klas substancji dopingujących mamy np. także takie grupy, które wręcz wielu nie kojarzą się z poprawą wyników sportowych. Należą do nich np. kanabinoidy. Palenie marihuany czy haszyszu raczej przeszkadza w uzyskiwaniu dobrych wyników w większości dyscyplin. Chociaż u przedstawicieli sportów ekstremalnych może wywołać pożądane efekty, np. poprzez przesunięcie granicy strachu i ryzyka, które podejmuje sportowiec podczas startu. Po analizie pozytywnych przypadków dopingu u tenisistów (w latach 2003-2009) okazuje się, że najczęściej łamali oni przepisy antydopingowe z powodu stosowania stymulantów (ok. 33% przypadków), kanabinoidów (23%) i środków anabolicznych (12%).
Jakie są ogólne motywy sięgania po środki dopingujące wśród sportowców? Czy są badania lub dane na ten temat?
Ta problematyka dość często jest poruszana w fachowym piśmiennictwie i stanowi przedmiot badań i dociekań wielu naukowców różnych dziedzin. W Polsce, systematycznie badania dotyczące motywów sięgania po doping prowadzi dr Helena Mroczkowska z Instytutu Sportu w Warszawie. Z jej prac wynika, że sportowcy stosują niedozwolone wspomaganie farmakologiczne głównie z powodu przerostu ambicji, tj. nieadekwatnych oczekiwań wobec swoich psychofizycznych możliwości, jak i pod presją środowiska sportowego. Ale ten temat zapewne mógłby być przedmiotem osobnych rozważań.
Jaka afera dopingowa wśród tenisistów zwróciła Pana uwagę najbardziej i dlaczego?
Nie pamiętam afery dopingowej w tenisie, która byłaby znaczącym krokiem milowym w walce z dopingiem na świecie, jak w opracowywaniu metod analitycznych wykorzystywanych w badaniach antydopingowych. Te kojarzą się głównie z kolarstwem i lekką atletyką. Przypadki śmiertelne w wyniku przyjmowania środków dopingujących Duńczyka Knuta Jensena podczas igrzysk olimpijskich w Rzymie (1960) i Anglika Toma Simpsona podczas Tour de France (1967) przyczyniły się m.in. do utworzenia w 1967 roku Komisji Medycznej Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, której podstawowym celem było stworzenie światowego systemu zwalczania i przeciwdziałania dopingowi w sporcie. W wyniku afery związanej z systematycznym dopingiem w jednej z zawodowych grup kolarskich, którą ujawniono w 1998 roku podczas Tour de France, powołano do życia Światową Agencję Antydopingową. Systematyczny doping lekkoatletów w Niemieckiej Republice Demokratycznej czy też wpadka kanadyjskiego sprintera Bena Johnsona podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu (1988) są z reguły także wymieniane w licznych publikacjach jako znaczące wydarzenia w historii dopingu. Jeśli konieczne stałoby się wskazanie najbardziej spektakularnych wpadek dopingowych w tenisie, to przypominam sobie pozytywny wynik badań u Matsa Wilandera w 1995 roku, podczas turnieju wielkoszlemowego w Paryżu, w którego próbce wykryto kokainę. Tę samą substancję stwierdzono w próbce Martiny Hingis ze Szwajcarii, podczas Wimbledonu w 2007 roku. W 1998, także w trakcie Wimbledonu, w próbce moczu Petra Kordy wykryto nandrolon, ale mogło to być efektem stosowania przez niego zanieczyszczonych odżywek, które wówczas pojawiły się na rynku. Dwukrotnie na dopingu przyłapano Argentyńczyka Mariano Puertę.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiał JAN STAŃSKI (love4.tennis)