Szkot Andy Murray rozpocznie współpracę z byłym półfinalistą Wimbledonu ? Szwedem Jonasem Bjorkmanem, który dołączy w przyszłym miesiącu do teamu Murraya. 42-letni Bjorkman będzie pomagał Amelie Mauresmo (kapitan francuskiej drużyny Pucharu Federacji) z którą to Andy pracuje 25 tygodni w roku.
Bjorkman jest byłym numerem cztery rankingu a karierę profesjonalną zakończył w roku 2008.
Murray mówi o Bjorkmanie jako o ?wyjątkowym zawodniku, który pokazał bardzo dobry tenis podczas swojej kariery na korcie? oraz że jest ?bardzo miłą osobą?.
?Znam go bardzo dobrze z czasów kiedy grał. Kiedy ja pojawiłem się w tourze jako młody zawodnik, on był dla mnie bardzo dobry? ? dodaje numer jeden brytyjskiego tenisa. ?On ma dobry życiorys jako zawodnik i wielu Szwedów okazało się być bardzo dobrymi szkoleniowcami?. ?Myślę, że oni mają dobrą mentalność, wielu z nich to bardzo spokojne jednostki i są ogromnie pracowici. On był taki jako zawodnik.?
Bjorkman, który niedawno wystąpił w szwedzkim show pt. ?Let?s Dance? (Zatańczmy) powiedział: ?Bardzo czekam na dołączenie do Andego i jego teamu na próbny tydzień i mam nadzieję, że on poprowadzi nas do stałej współpracy?
Szwed jest byłym numerem cztery w singlu i byłym numerem jeden rankingu w grze deblowej. Osiągał półfinały w Wimbledonie i US Open, gdzie przegrał z Gregiem Rusedskim w roku 1997 oraz triumfował we wszystkich czterech turniejach wielkiego szlema w deblu. Zwyciężał dziewięć razy w deblowych wielkoszlemowych zawodach w tym trzy razy pod rząd wygrywał Wimbledon w latach 2002-2004.
Murray rozstał się w listopadzie z Dani Vallverdu i poszukiwał trenera do współpracy na czas kiedy to Amelie Mauresmo nie podróżuje z nim. Francuzka dołączyła do Murraya w tym tygodniu na okres trwania turnieju w Indian Wells od finału Australian Open. Szkot w tym czasie doszedł do ćwierćfinałów w Rotterdamie i Dubaju oraz poprowadził Brytyjczyków do zwycięstwa nad Amerykanami w Pucharze Davisa.
Od zakończenia kariery Bjorkman był zaangażowany w turniej Stockholm Open oraz szwedzką drużynę Pucharu Davisa.
Źródło: BBC Sport