W piątkowe popołudnie poznaliśmy zwycięzców 95. Narodowych Mistrzostw Polski w tenisie. W finale kobiet Magdalena Fręch ograła Katarzynę Kawę 6:3, 6:4, natomiast wśród mężczyzn Kamil Majchrzak pokonał Kacpra Żuka 7:6, 6:1. Zwycięzcy wyjechali z Bytomia nowymi Mercedesami klasy A, a finaliści otrzymali czeki na 40 000 złotych.

Punktualnie o godzinie 14:00 na kort wyszli panowie. Przywitani przez kilkuset kibiców, szczególnie w pierwszym secie stworzyli fascynujące widowisko. W początkowej fazie meczu nie doszło do przełamań. Bardziej utytułowany na szczeblu międzynarodowym Majchrzak w dwunastym gemie miał piłki setowe na zakończenie pierwszej części pojedynku, ale o wyniku seta zadecydował tie-break. W nim także przez długi czas dzielił ich maksymalnie punkt, do momentu, gdy Majchrzak popisał się fantastycznym minięciem i objął prowadzenie 6:4. Kolejny punkt był już ostatnim w secie, a jak się okazało później, wygranie partii otwarcia w takich okolicznościach miało wielki wpływ na dalszą część finałowej rywalizacji.

Drugi set był już bardziej jednostronny. Majchrzak szybko zbudował przewagę, a Żuk zdawał się tracić wiarę w to, że tak poważne straty można odrobić. Zwycięstwo 7:6(4), 6:1 dało Kamilowi Majchrzakowi pierwszy seniorski tytuł mistrza kraju.
– Mecze z Kacprem to ogromne wyzwanie i cieszę się, że dziś udało mi się go pokonać. Na zawsze zapamiętam ten mecz, te korty oraz te mistrzostwa Polski. Na pewno za każdym razem, kiedy będę wychodził na kort centralny w Bytomiu na moich ustach pojawi się uśmiech – powiedział Kamil Majchrzak, który już w sobotę wyleci do Tokio na Igrzyska Olimpijskie.
Turniej zakończył finałowy mecz kobiet, w którym podobnie jak przed rokiem Magdalena Fręch pokonała Katarzynę Kawę w dwóch setach.

Najlepszym momentem Kawy był początek drugiej partii, gdy szybko przełamała podanie rywalki i osiągnęła trzygemowe prowadzenie. Fręch wytrzymała mentalnie ten trudny moment spotkania. Skuteczna gra oraz liczne zmiany rytmu gry pozwoliły zawodniczce LOTOS PZT Team nie tylko wyrównać stan seta, ale także zamknąć mecz.

– W pierwszej chwili po meczu nie wierzyłam, że to już koniec. Wydaje mi się, że stworzyłyśmy lepsze widowisko niż przed rokiem. Bardzo się cieszę, że pomimo fantastycznej gry Kasi na początku drugiego seta, podniosłam się i wytrzymałam psychicznie trudy meczu finałowego – powiedziała Magda Fręch, dla której jest to czwarty singlowy tytuł mistrza Polski.