Jak obecne sukcesy polskich tenisistów mogą się przełożyć na wartość w kontekście marketingu sportowego i sponsoringu?
Ogromnie, ogromnie, ogromnie. Co prawda polski tenis nie jest przygotowany na taki sukces, bo nikt się go nie spodziewał i nikt też nie pracował specjalnie na to, żeby ten sukces był odnotowany. Natomiast, jeśli chodzi o indywidualne wartości zarówno Jerzego Janowicza jak i Łukasza Kubota oczywiście czy Agnieszki Radwańskiej również – są to ogromne sukcesy. Ludzie zaczynają mówić – co jest bardzo ciekawe i bardzo symptomatyczne – o tenisie.Ludzie zaczynają wymieniać się informacjami, ludzie zaczynają zadawać pytania: „Czy widziałeś?” „Czy będziesz oglądał?”. To jest ważne. To należy badać. Oczywiście marketing wymaga jednej podstawowej rzeczy: powtarzalności i cierpliwości. Dzisiaj tej powtarzalności nie ma, dzisiaj to jest być może jeden jedyny sukces, ale on jest wielki. Brawo, brawo, brawo nasi chłopcy i nasza pani oczywiście, ponieważ Agnieszka zrobiła genialną robotę.
Jakie polskie firmy oraz polskie marki mogą być szczególnie zainteresowane, aby wykorzystać obecne sukcesy w tenisie i związać się z dyscypliną długofalowo?
Myślę, że każda rozsądnie myśląca polska firma, duża i światowa. Pamiętajmy o jednej bardzo ważnej rzeczy. Musi to być firma światowa, jako że transmisje są z zagranicy i jako że nasi tenisiści i tenisistki grają za granicą. Musi to być firma mądra, rozsądna i która będzie chciała długofalowo kojarzyć się z polskim tenisem. Teraz jest pytanie. Ważne pytanie. Czy być z Jurkiem, czy być z Łukaszem, czy być z Agnieszką? A może z Ulą? Gdzie my mamy być? Co my mamy zrobić? A może być z całym polskim tenisem? Bo jak to ktoś mądrze powiedział: polska siła, polski power – my jesteśmy jedynymi na świecie, którzy mieli trzech ćwierćfinalistów Wimbledonu i ktoś zadał bardzo mądre pytanie: a jak wygląda u was proces szkolenia? Dosyć ciężko odpowiedzieć na takie pytanie, bo u nas nie ma procesu szkolenia. Jest ciężko. Dzisiaj tenis ma ogromną szansę, żeby się obudować, żeby stanąć na nogi i zacząć pracować, bo to, co się dzieje – nie jest wynikiem pracy Polskiego Związku Tenisowego, jest to wynik zupełnie przypadkowy. Coś się stało, coś się zadziało. Porównam to tylko do naszych piłkarzy ręcznych z roku 2007. Wicemistrzostwo świata i nic dalej się z tym sukcesem nie robi. To nie jest tak, że nasi tenisiści mogą być niezależni od Polskiego Związku Tenisowego, ale gdyby tak się zadziało, że oni są razem, że oni razem pracują, oni współpracują to będzie to tylko dobro dla naszego sportu i ja nie mówię tu tylko o tenisie. Myślę sobie, że gdybyśmy dzisiaj zaczęli liczyć ludzi, którzy przychodzą na korty z rakietami i chcieliby pograć – dzisiaj musimy to liczyć, nie za rok, nie za dwa, dzisiaj – żeby mieć punkt odniesienia.
Czy to może być przełom, jeśli chodzi o myślenie o tenisie w Polsce? Czy właśnie taka szalona popularność tenisa może sprawić, że tenis będzie zupełnie inaczej postrzegany w kontekście marketingu sportowego w Polsce?
Może być, tylko marketing wymaga skupienia, koncentracji i wymaga myślenia. Marketing nie dzieje się sam. W związku z tym, jeżeli mamy taką gigantyczną okazję, wykorzystajmy ją, ale musimy ją wykorzystać w sposób celowy, racjonalny i rzetelny. To się samo nie zadzieje. Ktoś musi się do tego przyłożyć, przysiąść i opracować. Jerzy Janowicz jest geniuszem sportowym, a czy marketingowym to zobaczymy.
Rozmawiał Jan Stański