Zwyciężczynią pierwszej edycji BNP Paribas Poland Open w singlu została Maryna Zanevska (Belgia), która w finale pokonała Kristinę Kuczovą (Słowacja) 6:4, 7:6(4).
Do tej pory Belgijka i Słowaczka spotkały się na korcie pięć razy. Tylko w pierwszym pojedynku, dziewięć lat temu, górą była Kuczova. Co ciekawe, trzy mecze rozegrały w eliminacjach turniejów wielkoszlemowych i zawsze w trzech setach i w czasie nieznacznie powyżej dwóch godzin zwyciężała Zanevska.
Słowaczka kilka dni temu odnotowała rekord sezonu w rozgrywkach WTA, walcząc z Ekaterine Gorgodze przez 3 i 55 minut. Cztery gdyńskie mecze zajęły jej łącznie dziewięć godzin i trzy minuty, o wiele więcej niż rywalce. Na wyeliminowanie trzech pierwszych rywalek Zanevska potrzebowała tylko trzy godziny i dwadzieścia trzy minuty, co tłumaczy znacznie większe zmęczenie Słowaczki i ogromne kłopoty z utrzymaniem prowadzenia 3:0 zdobytego w obu setach.
Zdarzało się, że w eliminacjach najgłośniejszymi kibicami były mewy, lekko znudzone widokiem plaży, a zaciekawione tym, co działo się na kortach. Z każdym dniem na trybunach robiło się coraz głośniej i coraz bardziej międzynarodowo. Garstka Słowaków, gdy Kuczova częściej zdobywała niż traciła punkty, skandowali krótkie, ale motywujące „Kiki! Kiki!”. W każdej sytuacji jak bardziej na miejscu było „Pojd’!”, taki odpowiednik „Jazda!” Igi Świątek. A gdy ich faworytce nie szło, uspokajali, że „Ne vadi!”.
Doping słowacki nie pozostawał bez odpowiedzi. Fanów, którzy wspierali ją w języku polskim, Zanevska mogła zrozumieć, bo przecież urodziła się i wychowała w Odessie. Słychać było także okrzyki „Allez!” – krótkie i stanowcze, gdy reprezentantka Belgii traciła koncentrację na początku każdej partii.
Finał trwał godzinę i pięćdziesiąt jeden minut. Kuczova fantastycznie walczyła, zostawiła na korcie całe serce i odnotuje awans o 30 miejsc. Od ćwierćfinałów trwał rajd nie tylko po 280 punktów rankingowych i 29 200 dolarów, ale też o pierwszy w karierze każdej z tych ośmiu zawodniczek tytuł w głównym cyklu tenisa kobiecego. To rozsądne wytłumaczenie pewnej nerwowości, z jaką Zanevska pieczętowała swe gdyńskie zwycięstwo. Belgijka przesunie się o 51 pozycji w górę i uplasuje się na 114 miejscu w klasyfikacji.