Trzeba pamiętać, że w tenisie często się wygrywa o mały włos. W tej grze występuje element matematycznej nieuczciwości. W koszykówce zwycięzcą jest zawsze ta drużyna, która zgromadziła najwięcej ilość punktów. W tenisie często jest tak, że nie wygrywa gracz ogólnie lepszy w pojedynku, lecz taki który jest lepszy w wygrywaniu kluczowych punktów w krytycznych momentach. To jest powód, dla którego tenis jest właśnie grą mentalną. Z tego też powodu myśl o zwycięstwie nigdy nie powinna uderzyć do głowy. W momencie triumfu, owszem, powinno się rozkoszować euforią. Później kiedy oglądasz wygrany mecz, często zdajesz sobie sprawę – czasami wzruszając ramionami – jak blisko byłeś przegrania meczu. Wtedy musisz przeprowadzić analizę tego, co się stało: czy powodem była utrata koncentracji, czy może muszę popracować nad słabszymi elementami swojej gry? A być może oba czynniki?
Gdy siedziałem na ławce w szatni dla zawodników, wujek Toni stał nade mną i powiedział: „Słuchaj, jeśli jest najmniejsza szansa na wygranie, walcz do samego końca. Ile razy gracze nie walczą do końca z powodu zmęczenia, wycieńczenia itd. ,ale jeśli jest szansa, jedna mała szansa na wygraną, musisz walczyć do samego końca, do ostatniej nadziei. Jeśli uda Ci się doprowadzić do stanu 4:4 w secie, nie wygra ten który jest najlepszy, ale ten który ma lepszą kontrolę nad nerwami.”