Trudno przebić finał tenisowego turnieju wielkoszlemowego jeśli chodzi o prestiż i pieniądze. Setki ekip telewizyjnych, sponsorzy, agenci, oficjele, ekipy trenerskie i rzecz jasna główni aktorzy. Zwycięzca zakłada na rękę zegarek i podnosi puchar. Najbardziej wyczekiwany moment – tenis glamour.
Kilkaset metrów od kortu głównego kilka osób ogląda ceremonię zamknięcia turnieju. Zmęczeni, ale szczęśliwi. Obserwują jeden z nielicznych momentów gdzie kamery podczas turnieju nie pokazują efektów ich pracy. Rakiety siedzą spakowane wygodnie w torbach. Już niepotrzebne. Tak jak oni. Stringerzy.
Wiele już powiedziano i napisano o najlepszych zawodnikach oraz ich ekipach. Wiemy czym lubi golić się Roger, wiemy też jaką filozofię treningową wyznaje wujek Toni. Ba, wiemy dużo o dziecku Murraya i zwierzakach Djokovica. Stringer jest, przy tym całym szaleństwie, postacią z cienia – chociaż bardzo często jest elementem kluczowym w życiu każdego tenisisty. Praca niewdzięczna, ale dająca niesamowitą satysfakcję. Chciałbym więc Państwu trochę tę profesję przybliżyć. Jako, że pracuje jako stringer w Australii to moim głównym punktem odniesienia będzie oczywiście Australian Open.
A propos, chciałbym przeprosić za używanie słownictwa angielskiego ?stringer?, ale naprawdę nie bardzo mi pasuje używanie słowa ?naciągacz?. Myślę, że Państwu również.
Każdy większy turniej zawodowy ma swoja ekipę zajmującą się serwisem rakiet. Najczęściej jest to team związany z jednym z producentów sprzętu tenisowego. Nie inaczej jest na Australian Open, gdzie w roku 2016 oficjalnym serwisem naciągającym rakiety był Yonex (official stringing team). W poprzednich latach zaszczyt ten przypadał firmie Wilson jednak firmie z Japonii udało się przebić giganta z Chicago. Kontrakt podpisany, oficjalna informacja poszła w świat. Szef ekipy, który będzie odpowiedzialny za przygotowanie teamu znaleziony.
Wyobraźmy sobie więc, że do Australian Open jest jeszcze około pół roku a my jesteśmy jednym z najlepszych i najbardziej doświadczonych stringerów na świecie. Nazywamy sie swojsko – Mark Maslowski, ale jesteśmy z Niemiec i mamy niewiele czasu na przygotowanie ekipy na turniej. Jesteśmy za wszystko odpowiedzialni jako szef Yonex Australian Open Official Stringing Team.
Będziemy pracować przez trzy tygodnie, naciągniemy około 5000 rakiet. Największy dzień to będzie około 500 sztuk. Potrzebujemy około 20 stringerów i około dziesięciu pracowników na tzw. ?front desk? – przyjmujących zamówienia, opłaty, pracujących na systemie komputerowym (który notabene musimy skądś kupić). Team będzie pracował na maszynach Yonex Protech 8- świetnym sprzęcie, który po turnieju będziemy musieli sprzedać za około 6000 dolarów australijskich każda.

Jako, że potrzebujemy około 20 stringerów by wykonać zadanie – a muszą to być stringerzy znakomici – to szukamy ich po całym świecie. Najlepiej wykorzystując zasoby trzech stowarzyszeń – ERSA (Europa), USRSA (USA) oraz JRSA (Japonia). Każdy stringer ma rzecz jasna pokryte wszystkie koszty plus oczywiście zarabia. Stawki w tym roku nie powalały. Nieoficjalne źródła podają kwotę około 300 dolarów australijskich za dzień pracy. Jako, że każdy stringer musi naciągnąć około 40 rakiet dziennie w najbardziej szalone dni to nie jest to zarobek imponujący. W Polsce średni koszt ?robocizny? przy naciąganiu dla klubowiczów to kwota 20-30 PLN. Oznacza to, że podczas niektórych dni stringerzy naciągali za tyle samo co stringer naciągający dla klubowych graczy amatorskich w Polsce. A że za obiad na mieście i pamiątki trzeba w Australii zapłacić trzy razy tyle co w Polsce, to?cóż?lepiej nie szaleć z prezentami.
Ok, mamy stringerów, mamy maszyny, jest tez cały zespół ?front desk? z obiecującym softwarem. Możemy ruszać. Zaczynamy od eliminacji i tak naprawdę są to bardzo pracowite dni. Gracze nie mają swoich prywatnych stringerów, niektórzy może naciągają w hotelu na jakiejś taniej maszynie, ale większość zasuwa ze sprzętem do nas. Działamy więc na najwyższych obrotach. Gdy dochodzi do turnieju głównego to naprawdę robi się piekielnie gorąco. Należy pamiętać, że mamy naciągania przedmeczowe, podczas meczu, ale także naciągania treningowe – często najbardziej stresujące bo zawodnicy kombinują i testują. Mamy przykładowego gracza, który zostawił rakiety, odebrał je pół godziny później a potem jego trener latał siedem razy i zmieniał natężenie strun. Jeszcze bardziej stresujące jest naciąganie podczas meczu, gdy musimy to zrobić pod niesamowitą presją czasu a potem jeszcze oglądamy na monitorach w stringing roomie efekt naszej pracy. Proszę wyobrazić sobie jak czuje się stringer, który w kilkanaście minut naciągnął rakietę (w połowie z naciągu naturalnego co zajmuje więcej czasu i jest trudniejsze) a potem patrzy jak zawodnik po nieudanym zagraniu patrzy z niesmakiem na struny?hmmm, istny Wall Street?za znacznie mniejsze pieniądze.

A wiec dni mijają, stringerzy szaleją na swoich Yonexach, ?front desk? prowadzi administrację – i co ważne, maluje logo na rakietach (wcale nie takie proste pod presją czasu) oraz pakuje rakiety do torby. Jako ciekawostkę podam fakt, ze Japończycy (bo z nich głównie składał się ?front desk? w tym roku), tak skrupulatnie pakowali rakiety do plastikowych toreb, że gracze?musieli je rozrywać przyjmując pozy iście Monty Pythonowskie – przy akompaniamencie ubawionej widowni.
Wraz z upływem czasu i z coraz mniejszą ilością graczy, ubywa też stringerów. W końcu, w dniu finałów jest nasz Mark i paru szczęściarzy (między graczami i stringerami tworzą się więzi zawodowo-koleżeńskie), którzy zostali ?zamówieni? przez gwiazdy jako ich ulubieńcy. Zawodnicy i stringerzy znają się z licznych turniejów i już przed imprezą wiadomo, że rakiet gracza X nie może dotykać nikt inny jak Stringer Y.
Finał żeński oglądamy z wypiekami na twarzy, bo sensacyjnie wygrywa go Angelique Kerber, która nie dość, że jest krajanką szefa to jeszcze gra Yonexem i używa jego naciągów. Finał Panów też jest emocjonujący, bo Andy Murray często naciąga podczas meczu. Nie naciągaliśmy dla niego i Djokovica rakiet przed meczem, bo korzystają oni z prywatnej firmy. Jako, że ów firma naciąga tylko w hotelu to podczas meczu wszyscy od czasu do czasu korzystają z naszego teamu. A dlaczego najlepsi korzystają z firm, które podróżują na turnieje do swoich zawodników to już inna historia. I opowiem ją w następnym artykule.
Kończymy turniej wykończeni, ale z sukcesem. Brak poważniejszych afer, rekordowa ilość rakiet naciągniętych – 5292; największy dzień – 544, metry zużytego naciągu – 63504. Wszystko rekordy. Naciągało 22 stringerów.

W następnym artykule o tym czy naprawdę było tak świetnie, czemu najlepsi korzystają z usług zewnętrznych firm i czemu tak słabo sie stringerom płaci. I dlaczego nie naciąga na AO najlepszy stringer w Australii. Jednym słowem, będzie sporo kontrowersji i ciekawostek. A na razie – Take it easy, mates.