Nieodłączną częścią tenisa jest rotacja piłki. Może ona być awansująca, wsteczna lub boczna. Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać „króla topspinu”. Jest nim oczywiście Hiszpan Rafael Nadal. Ten oto zawodnik doprowadził swój topspin do perfekcji. Piłka nie dość, że kręci się niczym sportowy silnik wyścigówki uzyskując nawet około 5000 obrotów na minutę, to jeszcze uderzana jest ze średnią prędkością 70-75 mil na godzinę (najmocniejsze forhendy Nadala to około 107 mil na godzinę). Trudno sobie to wszystko wyobrazić dopóki nie zobaczy sie numer dwa światowego rankingu na żywo. Kiedy oglądałem go w zeszłym roku na Wimbledonie, czasami nie mogłem uwierzyć swoim oczom jak piłka która wydawałaby się lecieć daleko w aut, nagle wpada w kort niczym błyskawica. Jest to niesamowite wrażenie dla miłośnika tenisa.
Chciałbym dziś napisać ogólnie kilka słów o topspinie bez podziału na forhend i bekhend.
Dlaczego używa się topspinu? Otóż jest to bezpieczny sposób na „trzymanie piłki w korcie”, oczywiście, jeśli tylko uderzamy piłkę wystarczająco wysoko nad siatką to rotacja zrobi już swoje i ściągnie piłkę z powrotem w kort. Tenis jest „grą błędów”, tak więc topspin jest to dobry sposób, aby samemu nie psuć, za to rozprowadzać przeciwnika po korcie oraz dać mu „szansę na zepsucie”. W terminologii angielskiej taki rodzaj piłki jest nazywany „rally ball”.
Co robię z zawodnikami w wieku 6-8 lat kiedy uczę ich topspinu?
Zacznę od tego, że pokazuje i równocześnie tłumaczę ustawienie kąta rakietki tenisowej, czyli rakietka musi być lekko pochylona do kortu, aby powierzchnia kontaktu z piłką była dość mała. Następnie pokazuje dzieciom, aby uderzyć tylną, dolną cześć piłki, kolejno ruch z dołu do góry, aby uzyskać wystarczającą wysokość nad siatką, a na końcu prędkość samej główki rakietki, aby rotacja była większa. Zawsze upewniam się, aby moi podopieczni rozumieli różnicę jak stworzyć rotację, a jak wysokość lotu piłki, ponieważ te dwa pojęcia często są mylone przez dzieci (a nawet niestety i przez niektórych trenerów). To wszystko co wymieniłem nie jest do nauczenia w ciągu jednej lekcji, ale na pewno jeśli rozciągniemy te zagadnienia w czasie i będziemy uczyli jednej umiejętności na raz zobaczymy efekty szybciej niż myślimy.
Ułatwieniem w dzisiejszych czasach są piłki kolorowe, 6-8 latkowie używają piłek czerwonych, gdzie bardzo łatwo zauważyć czy piłka kręci się jak my tego chcemy, a tym sposobem łatwiej jest uczyć dzieci prawidłowej techniki.
Na początku moi zawodnicy mają za zadanie zagrać piłkę przez mini-siatkę z ręki, czy sami puszczają i uderzają piłkę, następnie rzucam piłkę z koszyka, więc już trochę trudniej, ale upewniam sie źe dzieci grają dalej topspin. Następny etap sam stoję po jednej stronie siatki i ustawiam dzieci po drugiej stronie. Każde z dzieci ma uderzyć piłkę tylko raz i wrócić na koniec kolejki. Tak właśnie odbijamy piłkę jak najdłużej, bez błędów, oczywiście cały czas grając topspinem. Jeśli już jestem przekonany, że podopieczni „czują” topspin ustawiam ich w pary, tak aby grali ze sobą. Nie polecam robić tego wszystkiego od razu na jednej lekcji, ale dążyć „krok po kroku” do celu. Na każdej lekcji staram się zachować równowagę jeśli chodzi o naukę i zabawę, im młodsze dzieci tym więcej zabawy, im starsze tym więcej nauki. Naszą rolą jako trenerów jest, aby rozpoznać co grupa/klienci od nas oczekują.
Powodzenia w dalszej pracy z dziećmi i nie tylko.
Autor tekstu: Leszek Rudź (love4.tennis)